Aktorki nie znajdowały się w łóżku, lecz w księgarni. Siedziały - nie leżały. Czytając, a nie półśniąc. Do mikrofonów, a nie do siebie - o czytaniu monologu z "Ulissesa" w łódzkiej księgarni pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Roma Gąsiorowska, Aleksandra Koniecznai Maria Maj, aktorki stołecznego Teatru Rozmaitości, we trzy jednocześnie, wcieliły się w postać Molly Bloom z ostatniego epizodu "Ulissesa" Jamesa Joyce'a. - Wychodzę z przekonania, że człowiek nie jest jednorodną całością - mówiła po spektaklu Natalia Korczakowska, reżyserka. - Na przykład Gurdżijew porównywał człowieka do wielkiego domu. W każdym pokoju jest ktoś, komu wydaje się, że jest szefem służby. Jedyne, co można zrobić, to poddać drobne, poszczególne osobowości pod zarząd jednej. Jak przy pomocy teatru oddać istotę strumienia świadomości? Jak mimo próbki przygotowań zbudować analogię spontanicznych asocjacji obrazów w półśniącej głowie? Muzycznie. - Nie przeprowadziłam z aktorkami rozmowy na temat psychiki Molly Bloom - deklarowała reżyserka. - Dałam im restrykcyjną partyturę: tekst z naniesionymi muzycznymi oznaczeniami, które pomagają uporządkować chaos strumienia świadomośc