"Wątroba po lewej, serce po prawej" to niemal szlagier spektaklu, który w Teatrze "Wybrzeże" wyreżyserował Krzysztof Zaleski. Zręcznie wyśpiewują ten refren aktorzy, którym wtóruje po cichu publiczność.
Na międzynarodowe święto teatru premiera "Medyka mimo chęci" była największym prezentem, jaki zespół Teatru "Wybrzeże" sprawił swej wiernej publiczności. Zręczny tekst, choć to komedia Moliera nie uważana za arcydzieło, dobry zespół aktorski, który potrafi z siebie wykrzesać niejedną iskrę bożą, i inteligentny, wrażliwy, otwarty reżyser dopełnili "przepisu" na komedię pomysłowo zrealizowaną i naprawdę dowcipna. Molier zabrzmiał ze sceny zupełnie współcześnie w bardzo dobrym przekładzie Jana Polewki. Świetne dialogi, humor słowny i sytuacyjny, zabawna inscenizacja - no i mamy w "Wybrzeżu" komedię jak się patrzy. Nawet malkontenci i wieczni "opozycjoniści" mogą mieć kłopoty ze znalezieniem "haka". Krzysztof Zaleski o sobie powiedział, że jest "dostatecznie starym człowiekiem", by niejedno już wiedzieć i widzieć. I to prawda. Reżyser dzisiaj pięćdziesięcioletni nie jest w modzie ani na topie wśród szaleństw polskiej sceny. Pracuje