Reżyser sięgający dziś po klasykę, w tym przypadku po Moliera, winien unikać dwóch pokus: muzealnictwa i pseudoawangardowości (vide - Dejmek i Hanuszkiewicz). "Mizantrop" w Teatrze Studio, mimo konsekwentnie nowoczesnej inscenizacji, nie obraża nikogo, a główną arką przymierza między dawnymi i obecnymi czasy okazał się udany, choć mało niewolniczy, przekład prozą Jana Kotta. "Mizantrop" to sztuka o ludziach wiecznego na swój sposób salonu: towarzyskiego, kulturalnego, politycznego, w którym forma zwykle góruje nad treścią, błyskotliwość nad prawdą. Tytułowy bohater, Alcest, serdecznie nienawidzi tej całej gry, nie zdając sobie jednocześnie sprawy, że w jego postępowaniu i sytuacji wiele jest ambiwalencji. Zakochał się przecież autentycznie i trochę na oślep w Celimenie. będącej kwintensencją zarówno uroków, jak i miałkości salonowego życia. Jego jedynym prawdziwym przyjacielem jest także wytrwały bywalec - Filint. W tej gorzkiej kome
Tytuł oryginalny
Molier znów imponuje
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Tygodniowy nr 45