"Tartuffe albo Szalbierz" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.
Wahałem się pomiędzy dwoma tytułami. Drugi brzmiał: "Molier wiecznie żywy". Nie chodzi jednako to, aby komplementować autora, lecz o to, by powiedzieć prawdę o najnowszym spektaklu kaliskiego teatru. Brakuje mi odpowiedzi na i pytanie zasadnicze: po co? Po co powstała ta inscenizacja i dla kogo? Bo jeśli dla młodzieży, by zapoznała się z klasycznym utworem klasycznego pisarza, to wszystko w porządku. Jeśli po to, aby przeprowadzić analogię pomiędzy obłudą i bigoterią z czasów Moliera a obłudą i bigoterią we współczesnej Polsce, to też dobrze. Ale jeśli sztukę francuskiego mistrza wzięto na warsztat po to, aby pokazać ją w jakiś nowy sposób, by dopowiedzieć do jej dotychczasowych realizacji coś, czego dotychczas nie dopowiedziano, by skrzesać iskrę wykonawczego geniuszu, wówczas "Tartuffe'a" w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza przyjdzie nam uznać za artystyczne niepowodzenie. Cisną się tu na myśl określenia kojarzące się ze szkoł