Posrebrzana imitacja kurtyny w tle, szklana estrada, wysunięta nad pierwsze rzędy widowni nie pozostawiają wątpliwości: jesteśmy w królestwie tandety, ni to na festiwalu w San Remo, ni to na przedstawieniu Cyrku Arena. Krzysztof Zaleski, reżyser Molierowskiego "Medyka mimo chęci" w Teatrze "Wybrzeże", uznał, że Molier z aktorami w przypudrowanych perukach do nikogo dziś nie przemówi. Zdecydował się więc na takie przyrządzenie Moliera, aby okazał się on strawny dla przeciętnego konsumenta kultury masowej. "Medyk mimo chęci" wyreżyserowany przez Zaleskiego jest i o nich, i dla nich. Zaczyna się od pomysłowej, z a inscenizowanej w teatrze filmowej czołówki, kończy dyskotekowymi światłami. Między jednym i drugim pojawia się cała menażeria współczesnej pop kultury z nadzwyczajną znajomością rzeczy przebrana w kostiumy przez Dorotę Roqueplo. Kogóż tu nie ma: i Marylin Monroe w plisowanych słodkich różowościach, i Elvis Presley (w hiszpańskim s
Tytuł oryginalny
Molier dla mas
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 78