- Cały czas mówię sobie: "Jeszcze pogram rok, dwa, a potem już tylko będę uczyć". To jest mój plan B. Pracuję w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Zrobiłam doktorat. Uczę studentów scen i piosenki. Bardzo lubię spotkania ze studentami i energię, która się tworzy na zajęciach - mówi DOROTA KOLAK, aktorka Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
Teraz gra najwięcej. W teatrze, filmach i serialach: "Barwy szczęścia", "Przepis na życie". Gdy nie pracuje, wypoczywa w letnim domu na Kaszubach z mężem Igorem i córką Kasią. Tu stworzyła rodzinną przystań. Polubiła Pani Irenę z "Przepisu na życie"? D.K. Cieszę się, że postać, którą stworzyła Agnieszka Pilaszewska, scenarzystka, jest tak pełna życia. Irena mnie wzbogaca, bo jest o wiele bardziej szalona niż ja. Uważa Pani, tak jak ona, że najlepsze wciąż przed Panią? D.K. Taką mam nadzieję. Moja praca zawodowa nabrała tempa, gdy skończyłam pięćdziesiątkę. Kobiety w moim wieku powinny mieć odwagę, żeby marzyć i działać. I, co równie ważne, by inni ludzie: pracodawcy, mężowie i dzieci dawali nam do tego prawo. Serialowa Irena nie rezygnuje z miłości ani z marzeń, mimo że jest babcią. D.K. Nie można od kobiet oczekiwać, że zrezygnują ze swoich planów, z pracy, żeby poświęcić się wyłącznie opiec