"Good Night Cowboy" Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reż. Kuby Kowalskiego, koprodukcja Teatru WARSawy i Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Łukasz Maciejewski w tygodniku Wprost.
Budził się i zasypiał. Na stojąco, na i siedząco - w snach widział ukochaną matkę, dobre życie, które kończyło się koszmarnym wybudzeniem. Bohater "Good Night Cowboy", koprodukcji Teatru w Wałbrzychu oraz Teatru WARSawy, grany przez debiutanta, charyzmatycznego Juliana Swieżawskiego, przypomina Mikę'a Watersa z kultowego "Mojego własnego Idaho" Gusa Van Santa. W Świeżawskim jest ta sama dzikość zderzona z poezją. Początek spektaklu zbudowanego jak zawsze w wypadku tekstów Julii Holewińskiej na ciągu inspiracji filmowych, literackich i muzycznych jest brawurowy. Świetnie wymyślony przez reżysera Kubę Kowalskiego, wymykający się jakimkolwiek stereotypom. Świeżawski, jak niegdyś Phoenix, gra gejowską dziwkę raczej niereglamentującą klientów. Hajs przyda się na fajki, narkotyki albo na kino. Bo nocny kowboj z Wałbrzycha jest również przysięgłym kinomanem uwielbiającym zwłaszcza westerny oglądane w towarzystwie transseksualnego współlokator