NIE CHODZI tu o wesele moje, lecz "Wesele" Wyspiańskiego, które zresztą nie było weselem Wyspiańskiego, lecz Lucjana Rydla. Przymiotnik "moje" ma tu wyrażać mój osobisty stosunek do tego wielkiego dzieła. Niedawno obejrzałam w TV spektakl "Wesela" zrobiony przez reżysera Kulczyńskiego. Potem sięgnęłam do starych skryptów. Dawno temu, kiedy jeszcze Gorzowa nie nazywano metropolią, w Zielonej Córze przy ul. Sulechowskiej budowano wiadukt, a pod Głogowem dumę i na dzieję województwa zielonogórskiego - Hutę Miedzi, niejaka H. Ańska trudniła się pokątnie pisaniem szopek satyrycznych. Było to, jak sami widzicie, w czasach zamierzchłych i mało kto pamięta, nawet sama wyżej wymieniona. W tej to epoce, Teatr zielonogórski wystawił "Wesele" Pana Młodego grał Tadeusz Bartkowiak, Gospodynię Danuta Ambroż, Radczynię Kaja Starzycka, Wernyhorę Cyryl Przybył, Marysię ówczesna piękność Daniela Zybalanka, Isię Ewa Pyra, Upiora Miłosz Roszko
Tytuł oryginalny
Moje Wesele
Źródło:
Materiał nadesłany
Nadodrze nr 8