Moja miłość do teatru trwała pół wieku. Byłam mu wierna, ale już nie jestem. Zostałam zdradzona. Kiedyś teatr był bowiem świątynią. Spektakle były pewnego rodzaju misterium, swoistym nabożeństwem - pisze Marzena Rutkowska w Tygodniku Ciechanowskim.
Dziś jest generalnie inaczej. Artystyczna tandeta, inscenizacyjne niechlujstwo stało się nagminne. Teatr zamiast bawić, uczyć, wychowywać, niweluje piękno, zohydza ważne wartości i priorytety, na pewno nie jest już świątynią. Zmieniły się czasy, zmieniły obyczaje. Nie tylko teatr Całe moje życie związane było z kulturą. Już na studiach we Wrocławiu poznałam śpiewaka operowego Piotra Ikowskiego, który rozniecił we mnie kaganek kultury. Gdy ukończyłam studia, Krzysztof Karulak pozwolił mi założyć klub Hades, a tam rozwinęłam skrzydła kulturalnych poczynań. I wreszcie szacowna redakcja "Tygodnika Ciechanowskiego" dała mi legitymację prasową, która otworzyła przede mną drzwi galerii, teatrów i sal kinowych. Za co dziękuję. Robiłam to, co kochałam. I jeszcze mi płacili (nawet za festiwalowe akredytacje). Szalałam więc. Jeździłam na krajowe festiwale filmowe (Łagów, Gdańsk, Gdynia). Tam mogłam dać upust swoim emocjom (zabieraj�