- W Kalinie znalazłam siłę. Wyniosła mnie jako artystkę i jako człowieka. Proces twórczy trwa: ja wciąż buduję rolę Kaliny, a Kalina buduje mnie - mówi aktorka KATARZYNA FIGURA.
"Kalina", twój monodram o Kalinie Jędrusik, to nie przypadek? - Pozornie tak, ale czuję, że to musiało się stać, abym mogła wypowiedzieć siebie przez sztukę i jako kobieta, i jako artystka. Rola Kaliny to moja odpowiedź na rzeczywistość, która mnie otacza. Za jej czasów media nie wchodziły aż tak w prywatność. Było jej kilka filmów, ról, piosenek, a reszta to były domysły. Ona siebie dla widza kreowała, a teraz inni kreują nas, wmawiają, że to jest nasze życie - jak w "Truman Show". To jest granie i zabawa naszym życiem. A ja jestem od gry, ale na scenie. Dajesz sygnał? - To mój manifest. Pokazując jej fenomen, pokazuję też samą siebie. Mówię, że nie można się dać. Że trzeba walczyć o siebie wbrew wszystkiemu i wszystkim. I nie ulegać wirtualnym bzdurom. Aż tak ci to przeszkadza? Przecież wy, artyści, cały czas żyjecie w wymyślonej rzeczywistości. - Ale sztuka to coś zupełnie innego. A ja wciąż nie mogę się pogodzić z ty