- Teraz właśnie nadszedł moment, w którym artyści powinni wziąć sprawy w swoje ręce. Musimy nadrobić stracony czas, czyli czas, kiedy z nami nie rozmawiano. Sam czuję się twórcą i czuję się lekko zażenowany zaistniałą sytuacją, ale teraz czas na zmianę podejścia i burzę pomysłów. Chcę przywrócić pełną otwartość, bo sednem ESK są pomysły ludzi, artystów - mówi Zbigniew Lisowski, dyrektor Teatru Baj Pomorski, koordynator programowy instytucji Toruń 2016.
MJ: Jak wyobraża Pan sobie swoją rolę w momencie, gdy nasze starania o ESK znajdują się na poważnym zakręcie: Bydgoszcz ogłosiła samodzielny start, runęła koncepcja "gwiazdy podwójnej", odszedł Roman Kołakowski, a Toruń 2016 stracił zaufanie m.in. przez ostatnie wycieczki na kolanach do Bydgoszczy? Zbigniew Lisowski: Może zacznę od końca. Jeśli chodzi o wycieczki do Bydgoszczy, prezydent wytłumaczył się w prasie, że to był jego pomysł i wziął ciężar tej decyzji na siebie. To zwalnia artystów z odpowiedzialności za ten groteskowy czyn. I to już stanowi rozdział zamknięty. Czas już pracować na swoje miasto. Nie ma się co czarować - Bydgoszcz od teraz jest naszym konkurentem, który składa samodzielną aplikację i tyle. My oczywiście jesteśmy otwarci na wszystkie pomysły z regionu. Mamy bardzo dobrze opracowaną aplikację i dlatego zapraszamy wszystkich artystów z regionu i z Bydgoszczy do współpracy. Uważam, że kultura powinna stać