- Lubię dowcipkować, choć może raczej powinienem powiedzieć - lubiłem się śmiać. Ale nie wyśmiewać, ironizować. Owszem, czasami bywam złośliwy. Mam taki dość specyficzny sposób patrzenia na życie, nie tak bardzo poważny. Ale czy to jest poczucie humoru, nie wiem - mówi JERZY GRUZA.
Słynny twórca serialu "Czterdziestolatek", zanim został filmowcem, próbował rzeźbiarstwa, trenował pływanie, robił karierę jako znawca wełny. Jednak to reżyseria okazała się strzałem w dziesiątkę. I pisanie scenariuszy. Mówią o nim inteligent w dobrym stylu obdarzony wybitnym poczuciem humoru. On sam uważa, że jest młody, przynajmniej w sensie samopoczucia i reakcji. I tylko fizycznie jest stary, bo ma już swoje lata. Twierdzi, że w jego życiu najważniejsze są kobiety. Zakochiwał się w coraz to nowej pani i nieraz bardzo z tego powodu cierpiał. Niektórzy brali go nawet-za playboya, ale on tłumaczy, że nim nigdy nie był. Bo przecież playboy się nie zakochuje. Od 30 lat z tą samą żoną Grażyną Lisiewską, która grała laborantkę Mariolkę z serialu "Czterdziestolatek". Ona mieszka w Gdyni, on pozostał w Warszawie. Powiada pan, że jest już znudzony życiem? Kokiet! Jak ktoś o tak barwnej osobowości, bywalec salonów, może mówić o nudzi