"Szczęśliwe dni" w reż. Piotra Cieplaka z Teatru Polonia w Warszawie na XIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
W przedstawieniu "Szczęśliwe dni" Piotra Cieplaka tekst Samuela Becketta o dwojgu staruszkach z przypowieści o marności losu zmienia się w rzecz o miłości. Z sztukami Samuela Becketta dzieje się coś dziwnego. Teksty, które pół wieku temu brzmiały jak abstrakcyjna poezja, wyliczana przy pomocy algorytmów, wyprana z emocji - zwyczajnieją. Sztuczna wówczas mowa dziś jest językiem codziennym. By uciec się do skrótu myślowego: eliptyczny, aluzyjny język smsów to dykcja Becketta. Dlatego po stokroć wolę sztuki Becketta w reżyserii Piotra Cieplaka ("Szczęśliwe dni" Teatru Polonia) niż w inscenizacji Antoniego Libery ("Czekając na Godota" Teatru Narodowego). Libera, tłumacz i znawca Becketta, powoli zmienia się w jego epigona. "Godot", ustawiony na scenie ściśle wedle wskazówek autora, czyni mu krzywdę. Bo wskrzesza martwy teatr: egzystencjalne obdartusy w melonikach goszczą już tylko w podobnych inscenizacjach Becketta. Natomiast Cieplak wyjmuje