"Gdzie burza?" - co jakiś czas, niczym automat, pyta Ariel w autorskim przedstawieniu Agaty Dudy-Gracz. Przerobiliśmy ją (każdy z nas), już dawno. Zwykle burza przynosi oczyszczenie. Nam nie, bo okopaliśmy się na swoich wyspach. I tak żyjemy: nędzni, brudni, otoczeni bibelotami i wspominający prawdziwe, soczyste, dawne życie. Niekoniecznie szczęśliwe, ale rzeczywiste. Agata Duda-Gracz zaprosiła widzów do świata "po" szekspirowskiej "Burzy". Prospero (świetny Zbigniew Ruciński z Narodowego Starego Teatru w Krakowie) przypomina wszystkich przegranych mędrców tego świata. Siedzi na zniszczonej, brudnej wersalce, ogląda telewizję i czaruje tę opowieść. Zaczyna prowokacyjnie: "czyś się kiedyś zastanawiała, bando kolesiów mająca bilety, co by było, gdybyś mogła tak do swego domu, na swoim własnym dywanie, pomiędzy kanapą a telewizorem umieścić wszystkich, którzy cię skrzywdzili?" Prospero umieszcza przed nami ważne osoby ze swojego życia: córk�
Źródło:
Materiał nadesłany
POLSKA Gazeta Wrocławska, nr 85