Gdyby liczyć obecność na scenie MONIKI SZELI od momentu, gdy jako sześciolatka wstąpiła do zespołu Uśmiech, to niedawno obchodziłaby jubileusz 30-lecia pracy scenicznej. Ma 37 lat, od 15 związana jest z teatrem Maska, dawniej Kacperek, a od paru miesięcy nim zarządza
Jest najlepszym dowodem na to, że nie warto się na siłę kierunkować. - Chyba w liceum przyszedł taki moment, że poważnie zaczęłam myśleć o aktorstwie. Od zawsze byłam humanistką - z przekonania i z zainteresowań. Przez chwilę jednak chciałam rozsądnie zaplanować przyszłość i poważnie myślałam o medycynie. Byłam nawet na profilu biologiczno-chemicznym w liceum, ale wciąż ciągnęło mnie w zupełnie inną stronę. Przyszedł taki moment, że trzeba było sobie wyraźnie powiedzieć, że lekarza ze mnie nie będzie - wspomina Monika Szela, dyrektorka teatru Maska w Rzeszowie. Teatr to jej największa fascynacja, prawdziwa miłość i miejsce na ziemi. - Codziennie, idąc do teatru, czuję się jak kilkuletnie dziecko, które idzie na próbę zespołu tanecznego - opowiada o swoim podejściu do pracy. Zapytana o to, czym jest dla niej "cztery kilo zdrowego egoizmu", odpowiada: - Tak naprawdę to nie wiem, czy mnie stać na "cztery kilo zdrowego egoizmu" - ze