Mam wrażenie, że krytyka w mało odpowiedzialny sposób odnosi się do tego, co dzieje się w teatrze. Ferowanie ostatecznych wyroków, głoszenie radykalnych sądów, lansowanie mód, w ramach których nagłaśnia się i broni oczywiste katastrofy teatralne, nie służy niczemu dobremu. Wręcz powoduje frustrację i zniechęcenie wśród twórców. Krytyka to jednak służba wobec ludzi teatru, Radykalizm sformułowań i poglądów powoduje, że często przyzwoita praca ludzi jest niedostrzegana i niedoceniana. Sądzę, że nadszedł czas na szerszą debatę na ten temat - twierdzi Włodzimierz Nurkowski. Artyści i publicyści podsumowują teatralny rok 2005 w Dzienniku Polskim.
Miniony rok upłynął w krakowskich teatrach pod znakiem lepszych lub gorszych spektakli, kilku teatralnych festiwali, lecz bez żadnego istotnego wydarzenia artystycznego. O przedstawienia, które szczególnie utkwiły w pamięci, zapytaliśmy krytyków i twórców teatru. AGNIESZKA CELEDA, "Polityka", TVP Kultura: - Miniony rok był czasem kolejnych zmagań młodego teatru ze starym, choć tak naprawdę trudno powiedzieć, ile w tych zapasach było rzeczywistej rywalizacji, a ile medialnego nakręcania. Z jednej strony mieliśmy bardzo udaną edycję festiwalu baz@rt, zorganizowanego przez Stary Teatr i świadczącego o dużym potencjale artystycznym młodych twórców, z drugiej zaś zorganizowany w Warszawie Klata Fest - przegląd spektakli Jana Klaty, który bardziej zaszkodził, niż pomógł, młodemu, ufetowanemu artyście. Z kolei najbardziej przejmującym faktem teatralnym minionego roku było odejście Jerzego Grzegorzewskiego. Dopiero, gdy go zabrakło, zorientowaliśm