A jednak silnym akordem skończy się obecny sezon teatralny, przebiegający dotąd raczej ospale i dość szaro. Z monotonnej całości zdecydowanie wyłamywał się tylko jeden Teatr Narodowy. No i na szczęście - na ostatek - z nowymi ciekawymi inscenizacjami wystąpiły sceny konkurencyjne, poprawiając tym samym bilans mijającego właśnie sezonu. Przede wszystkim więc "Faust" według Goethego, w wolnym przekładzie Zenona M. Bordowicza, układ tekstu, scenografia i reżyseria - Józef Szajna. Warszawa czekała na ten spektakl niecierpliwie, bo ani Szajna nie wydawał się pasować do aktorskiego ensemblu Teatru Polskiego i sceny raczej tradycyjnej, ani Bronisław Pawlik nie kojarzył się nam jakoś z wizją romantycznego bohatera. Od razu też powiedzmy sobie, że spektakl jest rzeczywiście bardzo interesujący, ale równie kontrowersyjny i może mieć zarówno gorących zwolenników, jak i nieprzejednanych przeciwników. Szajna w naszym teatrze,
Tytuł oryginalny
Mocny finał
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 178