Poniedziałek, 6 maja, godz. 22.37, telefon. - Pawełek? Tu ciocia (szloch). Właśnie obejrzałam w telewizji wyreżyserowany przez Laco Adamika spektakl "Lord Jim" wg Josepha Conrada (stężenie szlochu rośnie). Dlaczego Jim zginął tak wcześnie? (szloch przechodzi w skowyt). Czemu padł już o 22.34, przecież mógł jeszcze z godzinkę pożyć, mógł, a nawet powinien, bo przecież tak pięknie wyglądał, błagam, zrób coś... (reszta słów ginie w łzach, zagłusza je stukot ciocinych trzecich zębów, które się jej ze wzruszenia nagle zerwały z uwięzi). No, i niby co miałem zrobić? Odłożyłem słuchawkę. W spór nie wszedłem, bo wiadomo: z teatralnie wzruszoną ciotką nikt jeszcze nie wygrał. A poza tym grający Jima Michał Żebrowski rzeczywiście pięknie wyglądał, wyglądał jak zwykle, tak jak powinien wyglądać najbardziej dekoracyjny polski mebel młodego aktorstwa. Z drugiej strony - tkwi tu jednak drzazga nieusuwalna. Otóż, gdy w świecie więdn
Tytuł oryginalny
Moc ciotki Polki
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 108