Wybrałem, nie żałuję, choć - szczerze - najbardziej przekonał mnie Edgar grany przez Grzegorza Mielczarka, którego cenię jako aktora nie od dziś - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Nie pierwszy raz się tak zdarzyło. To wręcz stało się regułą. A może nawet jakaś zasada tym rządzi. I w ostatnią niedzielę, 5 grudnia, znów tak było. Znów dylemat, rozterki, wątpliwości, a wybrać trzeba. Albo - albo. Oczywiście było jeszcze wyjście trzecie. Nie dokonywać wyboru wcale. Ale taki wybór to żaden wybór, a jedynie ucieczka, schowanie głowy w wyborczy piasek, czy wręcz miał. Miał wybrać i sobie nie poradził. Nie umiał zdecydować, zdezerterował, O, nie! W takiej kwestii nie umieć zachować się jednoznacznie, nie znaleźć argumentów, toż to byłaby klęska, całkowita klapa. To co w sprawach znacznie bardziej ważkich, fundamentalnych? Jest wybór, wybrać należy. To moje credo. Fakt, łatwo nie było. Z jednej strony - właściwie wszystko wiadomo od lat, znane atuty i jasne strony, przewagi i słabe punkty, i to znane do tego stopnia, że nawet to, co mogło być jakąś zagadką, bo zawsze jest jakaś zagadka, też było przewidy