EN

18.02.2011 Wersja do druku

Mnie brzydota fascynuje

Z robactwa, z brzydactwa, z ułomności i koślawości da się wycisnąć prawie wszystko, otwierając przy okazji wiele furtek w dziecięcych łepetynkach - w felietonie dla e-teatru pisze Malina Prześluga.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma rzekami, w pięknym pałacu, żyła sobie królewna. Miała owłosione plecy, rzadkie, żółte zęby, ręce długie do kolan, łysiejące zakola, zrośnięte brwi, świńskie oczka, płaskostopie, garba i cellulitis. Była bardzo brzydka, ale miała dobre serduszko. Dbała o rodzinę, regularnie podlewała kwiaty, ratowała pisklęta, płakała na filmach przyrodniczych, oddawała pieniądze biednym i chorym, umiała słuchać, gotować i znała się na sztuce. Krótko mówiąc, była ucieleśnieniem snów niewidomych. Któregoś razu, zapewne za sprawą złego czaru, zapadła w wieczny sen. Ze względu na krzywą przegrodę, chrapała tak głośno, że usłyszał ją książę z bajki, który stosunkowo dawno nikogo nie ratował. Ruszył więc, nie zastanawiając się ni chwili, w podróż pełną niebezpieczeństw, mając przed sobą jeden jedyny cel. Ocalić królewnę i na zawsze zapisać się na kartach historii. Po trudach i zn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

materiał własny

Autor:

Malina Prześluga

Data:

18.02.2011

Wątki tematyczne