"Na ulicy takie coś byłoby bandytyzmem i plugastwem, ale w teatrze to jest kultura" - agresywnie ironizował jeden z dyskutantów po ostatniej premierze w szczecińskim Teatrze Współczesnym. Chciałoby się go zapytać: czy istotą kultury ma być ignorowanie dramatów i życia ulicy? Grzegorz {#os#22199}Nawrocki{/#}, doświadczony reporter, w tryptyku jednoaktówek "Młoda śmierć" udramatyzował historie, które zdarzyły się naprawdę. Pisały o nich gazety. Paru gówniarzy powiesiło koleżankę, chłopak udusił ojca, inny zatłukł młotkiem matkę kolegi. Zbrodniarze mieli po 12-15 lat. Ot, wiadomość z kroniki kryminalnej, jedna z tych, jakimi częstują nas dziś nad miarę. Pewna partia fundowała nawet swój program polityczny na dezyderacie obniżenia wieku karalności. Nie odniosła sukcesu, a i tematu nikt właściwie serio nie podjął - jakby rozsądni ludzie milcząco przyjęli, że penalizacja nie stanowi żadnego leku na aksjologiczną pustkę
Tytuł oryginalny
Młotek do czaszeczki
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 12