"Pożegnanie jesieni" w reż. Piotra Siekluckiego w Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Mirosław Kocur w Teatrze.
W starożytnym Rzymie niewolnik Plaut umieszczał akcje swoich komedii w Grecji, żeby móc bezkarnie żartować z Rzymian. W wolnej Polsce reżyserzy inscenizują teksty zmarłych klasyków, żeby ponaśmiewać się z rodaków. Piotr Sieklucki wystawił więc we Wrocławiu adaptację powieści "Pożegnanie" jesieni Witkacego i wyraził w ten sposób swój ból z powodu schyłku kultury współczesnej. Bo podobno to wszystko Witkacy przewidział już sto lat temu. Do zaadaptowania prozy na teatr reżyser zaprosił dramaturga Tomasza Kireńczuka, absolwenta dramatologii na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i doktoranta w Instytucie Europeistyki na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. Reżyserzy coraz mniej ufają autorom dramatów, wolą polonistów. Nastała era dramaturgów, epoka dramatopisarzy minęła. Reżyser i dramaturg ułożyli sztukę na podstawie powieści, zapożyczając słowa Witkacego także z innych utworów. Spójny dramat z tego