Telewizja bardzo się zmieniła i moim zdaniem na gorsze. To, czemu poświęciłem kawał zawodowego życia, zniknęło. Stąd od dłuższego czasu tworzę wyłącznie w operze, która od zawsze mnie fascynowała. To mnie całkowicie pochłania - reżyser Laco Adamik opowiada o najnowszej inscenizacji "Cyganerii" Giacoma Pucciniego w Operze Krakowskiej.
Wiem, że początki Pana kariery łączą się z "Cyganerią", którą teraz reżyseruje Pan w Operze Krakowskiej. Ale jestem ciekaw, kiedy tak naprawdę po raz pierwszy zetknął się Pan z tym gatunkiem scenicznym? - Mój ojciec był nauczycielem muzyki i teatr operowy fascynował mnie już od dziecka. Jednak jako dziecko na wsi nie bardzo mogłem tę operę odwiedzić, więc zawsze miałem taką niespełnioną tęsknotę. Kiedy zacząłem pracować w telewizji w Polsce, właściwie od razu zacząłem próbować realizować muzyczne formy. Po pierwszej sztuce Teatru Telewizji wykorzystałem dyptych czeskich kompozytorów i zrobiłem z niego krótki spektakl. Później realizowałem mniejsze i większe formy muzyczne, aż do momentu, kiedy okazało się, że zabrakło reżysera najpierw do telewizyjnej opery Rossiniego, a następnie w Teatrze Wielkim w Łodzi, gdzie zadebiutowałem w 1977 roku "Cyganerią". ...do której Pan teraz powraca. - W teatrze operowym przedstawień jest st