- Kmiecik? No tak, coraz młodsi, coraz zdolniejsi - pomrukują krytycy pytani o jego fenomen. Można zrozumieć ich lęki i konsternację całego środowiska. Bo czy rzeczywiście w wieku 20 lat da się robić dojrzały i oryginalny teatr? - pisze Andrzej Rak w tygodniku Wprost.
Najmłodszy polski dramatopisarz i reżyser nazywa się Michał Kmiecik. Ma prawie 20 lat, jest drobnym blondynem i nie musi się jeszcze codziennie golić. W maju 2011 r. zdał maturę. Od września studiuje dla zmyłki filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim, ale na sto procent angażuje się w życie kulturalne kraju, flirtuje z "Krytyką Polityczną", ogłasza manifesty, udziela wywiadów, a nawet reżyseruje efemeryczne spektakle na scenach wrocławskiego Teatru Polskiego ("Karabiny Pana Youdiego. Dobrego Człowieka z Hubei") i warszawskiego Teatru Dramatycznego ("Kto zabił Alonę Iwanowną?"). W Poznaniu sztuką "Śmierć pracownika" wygrał konkurs dramaturgiczny Metafory Rzeczywistości (premiera odbyła się w grudniu). Jego przepisane politycznie i współcześnie "Wesele" znalazło się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramatycznej. - Kmiecik? No tak, coraz młodsi, coraz zdolniejsi - pomrukują krytycy pytani o jego fenomen. Można zrozumieć ich lęki i konsternację ca