Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna początkowo miała być po prostu czwartą kategorią przyznawanej od dwóch lat Nagrody Literackiej Gdynia. Do wyróżnień za najciekawsze książki poetyckie, prozatorskie i eseistyczne miała doszlusować nagroda o tej samej wartości, czyli 50 tys. zł, dla najciekawszego tekstu dramaturgicznego. Ale czy dramat to jeszcze literatura? - zaczęli powątpiewać znawcy - pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.
I czy rozstrzyganie nagrody dramaturgicznej nie wymagałoby powołania innej Kapituły? Do wyróżnień za najciekawsze książki poetyckie, prozatorskie i eseistyczne miała doszlusować nagroda o tej samej wartości, czyli 50 tys. zł, dla najciekawszego tekstu dramaturgicznego. Ale czy dramat to jeszcze literatura? - zaczęli powątpiewać znawcy. I czy rozstrzyganie nagrody dramaturgicznej nie wymagałoby powołania innej Kapituły? Podobne względy zwyciężyły, tak więc Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna wyemancypowała się i stała nową, oby równie znaczącą jak jej starsza siostra nagrodą, przyznawaną przez to miasto. Gotowy jest już regulamin jej przyznawania. W pierwszym etapie Komisja Artystyczna, po przekopaniu się przez całą dramaturgiczną polską produkcję, wydobędzie z tego urobiska nie więcej niż trzydzieści sztuk, które staną się przedmiotem rozważań Kapituły. Ta wybierze pięć tytułów nominowanych. Nie wiadomo jeszcze, czy ich autorzy