- Mój zawód jest piękny, ale i bolesny. Ileż tych wielkich aktorów zapomnianych! Jak tragicznie skończyło! Bo też to ciężki fach! Jak kopanie węgla! Zbadano kiedyś, że rola Hamleta to taki sam wysiłek, jakiemu poddany jest górnik, który pracuje 12 godzin na przodku... - mówi KRYSTYNA ŁUBIEŃSKA, aktorka Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
Z Krystyną Łubieńską - aktorką teatru Wybrzeże - o wiecznej młodości rozmawia Gabriela Pewińska: Ktoś powiedział: Nie ufaj kobiecie, która przyznaje się do wieku. Gotowa popełnić każde głupstwo. Gdy Panią pytają, ile Pani ma lat, to co Pani odpowiada? - Kiedyś Stanisław Michalski zaprosił mnie do radia na "Godzinę z Krystyną Łubieńską" i pierwsze pytanie, jakie mi zadał, to: A ile ty masz właściwie lat? Kiedyś ty się urodziła? A ja na to: Jak to kiedy? W 1410! Staszek oniemiał i odpalił: No przecież wtedy była bitwa pod Grunwaldem! No właśnie - ja mu na to - właśnie, wtedy przyszłam na świat. Mój kuzyn, Franciszek Starowiejski (dziś już świętej pamięci), jest ode mnie zaledwie o 200 lat młodszy... I tak już zostało. Nie wiek jest ważny, powtarzam to wszystkim, najważniejsza jest psychika. To co to jest ta wieczna młodość? - Na wieczną młodość trzeba sobie zapracować. Całe życie jeździłam na nartach, niezmiennie