"Opera mleczana" Starego Teatru w Krakowie na XXVI PPA we Wrocławiu. Dla e-teatru pisze Agnieszka Kłos.
"Opera Mleczana" to kpina z gatunku. I chyba nikt nie spodziewał się, że pierwszy kpiarz teatru polskiego, Andrzej Grabowski zrobi z rysunków Mleczki konwencjonalną operę. Głos od początku spektaklu nie był w tej sztuce najważniejszy. Tylko anegdota, która napędzała akcję i powodowała, że spektakl oglądało się na jednym oddechu. Spektakl jak przystało na nowoczesny twór rozgrywał się na kilku przestrzeniach, dużej scenie obrotowej, telebimie oraz samej widowni, która chcąc nie chcąc musiała brać w nim żywy udział. Lakoniczne sceny z życia ludzi i zwierząt przerywane były krótkimi filmami animowanymi z ekranu. Wśród zwierząt dominowały ekscentryczne krowy, które po kilku spotach reklamowych spektaklu, stały się niemal marką samego Mleczki. Również pierwsze sceny eksperymentalnej opery w reżyserii Grabowskiego, rozgrywały się w czarno - białej scenografii. Bohaterowie wyszli po prostu z kartek pocztowych Mleczki i znaleźli się bli�