Dzisiaj będę rozbierać starą babę. Baba jest straszna, żyje dawno dawno temu, za siedmioma górami, w domku na kurzej stopie, eksperymentuje na zwierzętach i żywi się dziećmi. Wiele do roboty nie ma, dlatego czasem pojawia się w naszych czasach, mniej lub bardziej incognito. Baba Jaga współczesna - pisze Malina Prześluga w felietonie dla e-teatru.
Wcielenie pierwsze - literacko-codzienne. "Z początku ich nie widzicie. A potem niczym zbłąkana mysz pojawia się raptem w polu widzenia przypadkowy szczegół: staroświecka damska torebka, pończocha, która zsunęła się w dół i zatrzymała na lekko opuchniętej kostce, niciane rękawiczki na dłoniach, niemodny kapelusik na głowie, przerzedzone siwe włosy pobłyskujące niebieskawym odcieniem. Właścicielka tej niebieskiej poświaty porusza głową jak mechaniczny piesek i uśmiecha się bladym uśmiechem (...) Przetaczają się obok was jak zeschnięte jabłka. Jeżdżą autobusami, tramwajami i metrem, jakby były czyimś zagubionym bagażem." To fragment książki Dubravki Ugrešić "Życie jest bajką", którą właśnie czytam i polecam też. Takich Bab Jag dzieci się nie boją, dorośli też nie. O takich można pisać czułe książki, ustępować im miejsca, wyczuwać mdły zapach starości, niecierpliwić się za nimi w kolejce, gdy szukają w portmonetce kilk