- Szłam na casting, a ktoś mnie mamił: Jesteś wspaniała, świetnie to zrobiłaś. Idę na kolejne zdjęcia próbne i znowu jestem wspaniała, ale poźniej do niczego nie dochodzi. Bo wspaniała jest Juliette Binoche, która dostaje rolę dlatego, że jest Francuzką w Ameryce, a ja jestem Polką w Ameryce. Ludzie mnie czasami pytają, dlaczego nie zrobiłam kariery w Hollywood. Proste - kariera w Hollywood zdarza się tylko niektórym, ale to zbieg kosmicznych sytuacji - mówi KATARZYNA FIGURA, aktorka Teatru Dramatycznego w Warszawie.
Jej życie jest jak huśtawka, raz na górze, raz na dole. Fenomenalny materiał na film. Oczywiście z nią samą w roli głównej. Czego żałuje, czy coś chciałaby zmienić, o czym marzy? "Najważniejsze, że wiem, że wszystko, co mnie jeszcze spotka, będzie ekscytujące" - mówi z uśmiechem. Jak zatytułowałaby swoje życie? "W drodze". Nie wie, co się zdarzy za zakrętem. "To jak autostrada z amerykańskich filmów - niby widzisz ją całą, ale nie wiesz, co ci się przytrafi i gdzie naprawdę jest jej koniec. Ja na swoją drogę patrzę z takim przyjemnym dreszczem i nadzieją, że to, co się zdarzy - złego czy dobrego - będzie ekscytujące". W jej życiu każdy dzień ma znaczenie. Jest mistrzynią intensywności przeżyć. Mówi: "Zjadłam zęby na życiu, na miłościach, samotności, chorobie, narodzinach moich dzieci, traceniu najbliższych, obcowaniu ze śmiercią". Dlatego od niczego nie ucieka, bo najważniejsze to poznać, zbadać granice samej siebi