„Wiedźmin” Piotra Dziubka wg Andrzej Sapkowskiego w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Natalia Karpińska w Teatrze dla Wszystkich.
„Wiedźmin” w reż. Wojciecha Kościelniaka z Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni to przykład mistrzowskiej sztuki opowiadania, wykorzystującej maksymalne spektrum scenicznych narzędzi i chwytów. Spektakl-widowisko jest ucztą dla zmysłów – precyzyjnie skomponowanym baśniowym światem, w którym główną rolę odgrywa muzyka i ruch.
Choć od premiery minęło już pięć lat, inscenizacja stworzona na podstawie kultowej prozy Andrzeja Sapkowskiego wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Pełna widownia i entuzjastyczne standing-ovation są niepodważalnymi dowodami, że musical w reżyserii i adaptacji Kościelniaka, to teatralna kreacja na najwyższym poziomie – gwarancja wysokiej jakości artystycznej, przemyślanej konstrukcji i nieoczywistych rozwiązań.
Idealną formą dla wielogatunkowej prozy fantasy, łączącej w sobie elementy sensacji i romansu, przygody i mitu – powieści historycznej i wątków folklorystycznych, okazała się ludyczna cyrkowość, stanowiąca tło i estetyczny klucz do całości. Barwne wizualizacje, powietrzne akrobacje, świetnie skomponowana muzyka, stylizowane kostiumy, charakteryzacja, taniec i choreografia – wszystkie elementy na równi sprawdziły się w budowaniu scenicznej narracji o legendzie Geralta z Rivii, Białego Wilka (Modest Ruciński) – głównego bohatera sagi Sapkowskiego. Reżyser – słusznie – unika filmowości i sztuczności, stawiając na realną i mocną obecność aktorów i tancerzy – swoistych performerów, tworzących odrębne laboratorium społecznych zależności i hierarchii.
Narratorem, podobnie jak w książce, oprowadzającym nas po magicznym świecie fikcji i cudowności, jest Jaskier (Paweł Czajka/ Jakub Brucheiser) – bard, którego chwytliwe ballady opisują kolejne epizody z życia mieszkańców cesarstwa Nilfgaardu i ziem Północy. Wtórują mu głosy pozostałych aktorów wykonujących piosenki skomponowane przez Piotra Dziubka, z tekstami Rafała Dziwisza. “Uczta Calanthe”, “Dziki Gon”, “Belleteyn” czy “Wody Brokilonu” – to tylko kilka utworów zapadających w pamięć i towarzyszących widzom długo po spektaklu. Odtwórcy głównych ról: Modest Ruciński, Katarzyna Wojasińska, Izabela Pawletko, Karolina Trębacz czy Krzysztof Wojciechowski odnaleźli się doskonale w słowiańsko-celtyckich zaśpiewach i chóralnych balladach. Kieruje nimi siła rytmu i dynamiki, prowadzi ponad dwudziestoosobowa orkiestra nadająca tempo całej realizacji.
Nawiązania do epoki średniowiecza – literackiego bezczasu i bezimiennej planety stworzonej przez Sapkowskiego przeplatają się konsekwentnie z wątkami magicznymi i czarodziejskimi. Na scenie obok Wiedźmina mamy do czynienia z bogatym bestiariuszem istot nadprzyrodzonych: elfów, driad, czarownic i potworów. Kościelniak wraz z realizatorami: Damianem Styrną, odpowiedzialnym za animacje i scenografię, Liwią Bargieł – choreografką i Bożeną Ślagą – kostiumografką, stworzyli przemyślaną mapę świata przedstawionego, który działa na wyobraźnię, zachwycając żywiołem baśniowości i tajemnicy.
Bazując na zbiorze opowiadań wprowadzających czytelnika w historię Geralta, twórcy ukazali uniwersalny i odwieczny konflikt dobra ze złem, trwającą gdzieś w oddali wojnę i walkę moralności z niegodziwością. “Otacza nas paskudny świat, dobra nam trzeba”; “przybyli aby zniszczyć nas świat”, mówią prości mieszkańcy cesarstwa atakowani przez wojska wroga. Wiedźmin to ten, który włada mieczem, stoi na straży sprawiedliwości, daje nadzieję na zwycięstwo nad siłami zła. Biały Wilk w wykonaniu Modesta Rucińskiego jest powściągliwy i mało wylewny, skrywa emocje za zbroją i długimi blond włosami. To Wiedźmin wypełniony zwątpieniem w sens tego co robi, trochę sceptyczny i na swój sposób ludzko bezbronny wobec prawideł rządzących bezwzględnym światem. Ma w sobie jednak pokorę, której uczy małą Ciri (Kalina Mazurkiewicz/ Marta Hendzel) – dziecko-przeznaczenie, które kiedyś, tak jak on dobędzie broni, by chronić siebie i najbliższych.
Mikrokosmos “Wiedźmina” choć wydaje się światem alternatywnym, czerpie garściami z naszej rzeczywistości. Jest w nim miejsce na miłość i pożądanie, ból i cierpienie, pokój i wojnę, odwagę i lęk, młodość i starość. Między poszukiwaniem harmonii a konfrontowaniem się z chaosem, bohaterowie musicalu, wbrew trudnościom, w ostatniej scenie łapią za miecze, rytmicznie i wspólnie przygotowując się do walki. Na ich czele stoi kilkunastoletnia blond włosa Ciri i Geralt. Symbole nadziei na lepsze jutro. Kościelniak zostawia nas z tą sceną, przypominając, że pod ramą literackiej fikcji i kreacji, pod grubą warstwą makijażu i peruk, za cyrkowymi akrobacjami i głośną muzyką, kryją się ludzie, którzy nie chcą ponieść porażki. Dla których opadająca kurtyna teatralna to sygnał, że nowy dzień przyniesie oczekiwane zwycięstwo.