Tytułowe Miasto Snu to kolejna (która to już?) z niezmordowanie, od lat tworzonych przez Krystiana Lupę wersji utopijnego, peryferyjnego terytorium zamieszkanego przez kontestatorów obowiązującego porządku, poszukiwaczy ekstremalnych doświadczeń, tropicieli iluminacji. Tym razem ta wyspa rozbitków, wbrew przedpremierowym deklaracjom reżysera, jest usytuowana na dalekich obrzeżach rzeczywistości, a mikrospołeczność, która ją zaludnia, to grupa nie tyle outsiderów, którzy odsłaniają przed nami strzępy niechcianej prawdy, ile nieuleczalnych egotyków, których myśli i doświadczenia są nieprzezroczyste, nieprzekładalne na jakikolwiek znany, oswojony język. Lupa konstruuje swoje Miasto Snu z determinacją straceńca, podobnie jak to uczynił Klaus Patera. I podobnie jak jego bohater, nie dotrzymuje złożonej obietnicy - udowadniając, że żadnej obietnicy nigdy nie było, że ją sobie wszyscy wymyśliliśmy. Wymyśliliśmy sobie przede wszystkim, że m
Tytuł oryginalny
Mistrz zaprasza do konfesjonału
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskalia Gazeta Teatralna nr 12