EN

11.02.2004 Wersja do druku

Mistrz w drodze do mistrzostwa

Pomysł twórców najnowszej premiery "Mistrza Pathelin" wydawał mi się świetny. Postanowili pobawić się tekstem anonimowej francuskiej farsy z XVI wieku i odsłonić przed widzami kulisy aktorskiej zabawy, improwizacji i pokazać swoje warsztatowe umiejętności. Wypadło to nieco żałośnie. Bo ta farsa śmieszy mało, a dużo w niej nieporadności, braku konsekwencji i grzechów innych jeszcze trochę. Jeśli w spektaklu zaczepia się widzów, próbuje włączyć ich do akcji, to trzeba być przygotowanym na najbardziej nieoczekiwane reakcje i natychmiast znajdować wyjście zmieniając scenariusz i wcześniejsze ustalenia. Podejrzewam, że aktorzy świetnie bawili się na próbach i może w takiej formule należało się w tym zamyśle spotykać z widzami. To, co oglądałem w Czarnym Salonie, było zakrzyczane i przeszarżowane, zgubiło lekkość i finezję żartu, gagu, dowcipu. Największą atrakcją premierowego wieczoru miało być dwóch rodowitych Francuzów. Spraw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie, Gazeta Wrocławska, nr 35

Autor:

Krzysztof Kucharski

Data:

11.02.2004

Realizacje repertuarowe