- Nie przemogę się do serialu, telenoweli, odmawiam. Teraz już się do mnie nie zwracają. W ogóle w filmie bardzo przebieram - tylko żeby było jakieś wyzwanie. Takim wyzwaniem był "Obywatel", takim wyzwaniem był teraz "Rewizor" w Teatrze Telewizji. Czekam na wyzwania. W przyszłym roku będę u Krystyny Jandy robił "Na czworakach" Różewicza - to jest mój powrót - mówi JERZY STUHR.
MAŁGORZATA DOMAGALIK: Wczoraj przeczytałam Pana ostatnią książkę i odkryłam nowego Jerzego Stuhra. To było miłe odkrycie. JERZY STUHR: Nie zdezaktualizowała się trochę, bo fakty są sprzed dwóch lat? Fakty nie mają aż takiego znaczenia, tylko to, jak Pan sobie z nimi "radzi". Ta Pana niezgoda na bylejakość... - Niezgoda też jest jakimś stymulatorem do działania. Pamiętam, jak jeszcze w studenckim ruchu zaczynałem działać, to po pierwsze zastanawialiśmy się, na co się nie zgadzamy i na ile można to wyrazić. Przywilej młodości. - Ale ja ciągle to odczuwam. Jest Pan ciqgle młody... - Lubię być sam, a to już nie jest atrybut młodości. Zawsze lubiłam być sama... - Ja goniłem za towarzystwem, za wspólnotą, za grupą. Wie pani, nie mogę się skupić, bo patrzę na te okładki dookoła na ścianach i wszędzie widzę moje studentki, np. Gorczycę. Śliczna dziewczyna. - Zawsze była ładna. Ale wracając do tematu, nie ciągnie mnie d