Tym, którzy nie wiedzą, po co jest Mistrz, polecam wciąż niezwykły, stary spektakl Teatru TV o tym właśnie tytule. Mistrzowski!
Nie zżymajmy się na jubileusze. Dobrze że są, bo gdyby nie one, nie mielibyśmy okazji, żeby - przygotowując kalendaria i zestawienia, pisząc syntezy i analizy - zrobić "rachunek sumienia", popatrzeć wstecz, wydobyć z niedostatecznej pamięci fakty i ludzi, bez których - a wyraźniej to widać z historycznej perspektywy - nasze własne miejsce w łańcuchu zawodowych pokoleń byłoby zupełnie gdzie indziej. Przywracanie pamięci uwolnionej od doraźnych koniunktur i rozgrywek, odartej ze środowiskowej zawiści i ludzkiej podłości, weryfikowanie ideologicznych hierarchii i fałszywych legend - to jest szansa jubileuszowych okoliczności, jeśli właściwie ją wykorzystamy. Także w naszym własnym teatralnym światku. Pozwalam sobie pisać te słowa na początku jubileuszowego roku 250-lecia, aby w przestrzeni publicznej zaapelować o pamięć, bo nie jest wstydem - naprawdę - zawdzięczanie czegokolwiek przeszłości i poprzednikom. Piszę te słowa, bo nasunęły m