"Parsifal" w rez. Georga Rooteringa w Operze Wrocławskiej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
To dopiero trzecia od II wojny inscenizacja w Polsce ostatniego i chyba najważniejszego dramatu Richarda Wagnera. W "Parsifalu" raz jeszcze zebrał ulubione postaci, wyłożył swoją filozofię i dodał muzykę splecioną z wielu motywów, a jego słynne niekończące się melodie wynurzają się jak z otchłani wszechświata. Nadać takiemu dziełu kształt sceniczny to zadanie karkołomne, co nie znaczy, że niewykonalne: "Parsifal" poza Polską wiedzie bogate życie teatralne. Dowodów na to dostarcza inscenizacja w Operze Wrocławskiej. Reżyser Georg Rootering powielił bowiem kanon wypracowany przez wnuków kompozytora i obowiązujący na festiwalach w Bayreuth przez drugą połowę ostatniego stulecia. Jest to teatr płaszczyzn geometrycznych (Rootering wybrał okrąg) z bezkresem w tle. Niedookreśloność miejsca i czasu akcji nadaje Wagnerowi walor uniwersalny. A styl z Bayreuth przeszedł na wszystkie sceny niemieckie, a potem dalej. Tylko najwybitniejsi inscenizator