Dejmek - człowiek teatru i artysta-kreator - w istocie rzeczy był społecznikiem, dla którego kultura artystyczna, jeśli nie miała być "wydmuszką" (to jego słowo), powinna być organiczną częścią autentycznej edukacji kulturalnej, traktowanej oczywiście w sposób szeroki - o Kazimierzu Dejmku - ministrze pisze Michał Jagiełło.
Los, ten przewrotny, a bywa, że także perwersyjny dramaturg i reżyser, sprawił, że Kazimierz Dejmek [na zdjęciu] został posłem na Sejm z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego i właśnie z ramienia tej partii wprowadził się do Pałacu Potockich na Krakowskim Przedmieściu. Przypuszczam, że zgodził się na jedno i drugie z powodów ideowych. Kazimierz Dejmek był w istocie społecznikiem o socjalistycznym podglebiu, dla którego nieprzedawnionymi wartościami były ideały wyrównywania uczestnictwa w kulturze między wsią i miastem, prowincją i centrum, między plebejuszami i elitami. Na tym właśnie podglebiu wyrastały Dejmkowe kwieciste sady, ale także i kolczaste krzewy. "Kazimierz Dejmek" to teren przepaścisty i zarazem grząski: łatwo spaść z wysokiej grani ambicji rozszyfrowywania tej postaci i łatwo ugrzęznąć w domorosłej psychoanalizie Reżysera. Nie chcę w to wchodzić. Powiem jednak, że według mnie Kazimierz Dejmek był także zdumiewającym medium