Dodatkowe miejsca dla wskazanych przez ministra Piotra Glińskiego ludzi w strukturach ECS w zamian za dotacje rządowe dla tej instytucji miały zapewnić władzy wpływ na politykę historyczną - pisze publicysta Jacek Rakowiecki w Fakcie.
Krótko przed tragiczną śmiercią prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński poinformował, że zmniejsza przyznaną Europejskiemu Centrum Solidarności dotację na 2019 rok z 7 do 4 mln złotych. We wtorek 29 stycznia w rozmowie z p.o. prezydenta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz i marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem stwierdził, że jednak te zabrane 3 mln da, ale tylko wtedy, jeśli dostanie coś w zamian Mówiąc wprost, Gliński zaproponował układ: da odebrane 3 mln złotych ECS, jeśli dla kogoś swojego dostanie etacik wicedyrektora w tej instytucji oraz dodatkowe miejsca w Radzie ECS lub Kolegium Historyczno-Programowym. Niestety, nie zdradził, komu te fuchy przyzna. Może chwilowo pozostającemu bez zajęcia po wyjściu z aresztu eksszefowi KNF Markowi Chrzanowskiemu? A może bezkrytycznie popieranemu przez Ministerstwo Kultury przez dwa lata, a zwolnionemu dopiero po ujawnieniu