EN

25.09.1965 Wersja do druku

Miły, kochany kłamca

Jeden z milszych wieczorów teatralnych, nie tylko na miarę teatru emigracyjnego, bo to nie byłoby takie trudne, zawdzięczam przedstawieniu "Kochanego kłamcy" w Ognisku. Staram się nie pomijać okazji, gdy mogę oddać wdzięczne pochwały poetom, czy pisarzom, czy aktorom, którzy w trudnych warunkach pracy zdobywają się na dobre wyczyny, godne pochwał. Trudne warunki nie są jednak okolicznością łagodzącą, przeciwnie, im są trudniejsze, tym usilniej trzeba ganić i tępić to co złe, aby nie tracić fasonu, nie poprzestawać na byle czym, aby nie dać się zepchnąć do poziomu zarozumiałego przeciętniactwa, nie kontentować się publicystyką, czy literaturą, czy teatrem na użytek wzajemnego kumoterstwa. Ochronne cło wzajemnych pochlebstw i reklamowych wzmianek niej chroni miernot, protekcjonalizm nie rodzi nowych talentów, ale obraża te nieliczne, które jeszcze wśród nas pracują. Ganić co złe jest obowiązkiem, chwalić co dobre jest przyjemnością,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miły, kochany kłamca

Źródło:

Materiał nadesłany

Tydzień Polski

Autor:

Marian Hemar

Data:

25.09.1965

Realizacje repertuarowe