Andrzej Łapicki rozpoczął dyrekcję w Teatrze Polskim pod znakiem Aleksandra hrabiego Fredry. Sięgnął po "Dożywocie", którego jeszcze nie reżyserował, ale w którym grał. Grał Birbanckiego, z bokobrodami, "z rozleniwieniem księcia Pepi", w roku 1963, w Teatrze Współczesnym, w przedstawieniu Jerzego Kreczmara, zaliczanym dzisiaj do powojennego kanonu Fredry. Kreczmar czytał Fredrę bez groteskowych czy stylizujących komentarzy, za to z dobrą wiarą w moc Fredrowskiego humoru i obserwacji natury ludzkiej. Taka postawa, wiary i lojalności wobec autora, jest i Łapickiemu bliska. Od lat reżyseruje Fredrę bez, jak mawia, zbędnych "aranżacji", z respektem dla świata przedstawionego, języka i wiersza. Jest zwolennikiem "złotego środka", nie pociągają go interpretacje gwałtownie przewartościowujące Fredrowski świat, jego obyczaj i bohaterów. Za nic też ma modę na "aktualizowanie" klasyki. Co sprawia, że chętnie mówi się o Fredrze Łapic
Tytuł oryginalny
Miły Łatka
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1