Bardzo łatwo odrzucić przedstawienie, okrzyknąć je skandalem, to przecież najprostsza reakcja. Taki spektakl staje się, w pewnym sensie, nieweryfikowalny na poziomie tekstu czy formy, ponieważ nieustannie jest odczytywany przez umowną skandaliczną nagą pupę - polemika Anity Szurek po "Śnie ncy letniej" we wrocławskim Teatrze Polskim.
Emocje wokół "Snu nocy letniej" Moniki Pęcikiewicz nie słabną i są porównywalne do tych, które prawie dziewięć lat temu wzbudzało zupełnie inne przedstawienie, a mianowicie "Oczyszczeni" Krzysztofa Warlikowskiego. Wypowiadane na jego temat opinie, podobnie zresztą jak w przypadku spektaklu Pęcikiewicz, były skrajnie różne zarówno wśród krytyków jak i widzów. Pojawiły się zarzuty o epatowanie przemocą, brutalnością, o eskalację ekshibicjonizmu i odartą z intymności erotykę. U Warlikowskiego szczególne kontrowersje wywołało nagie ciało. Ludzkie, kobiece i męskie - naznaczone od razu stygmatem obnażenia nie miało możliwości udowodnienia, że jest kruche, młode, stare, smukłe, pomarszczone, gwałcone, bite, obolałe, że jego nagość nie jest dowodem ekshibicjonizmu teatralnego, ale pewnego rodzaju znakiem, który dają twórcy przedstawienia. Pęcikiewicz rozbiera aktorów jedynie do bielizny (oprócz jednej odsłony), ale pokazuje jak trudn