"Wieczór kawalerski" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Elektryzująca sytuacja początkowa, seria wpadek, dużo zamieszania, szermierka słowna - no i mamy farsę według Robina Hawdana. Jego "Wieczór kawalerski" to historia przyszłego pana młodego, który po balandze z kumplami budzi się w hotelu, gdzie ma się odbyć wesele. Obok jest nieznajoma, a tu właśnie nadciąga narzeczona i orszak weselny. Karuzela rusza - trzeba schować dziewczynę. Wpada drużba, panna młoda chce się przygotować, pokojówka ma dostarczyć alibi panu młodemu, ale wymaga to postawienia drużby w nieoczekiwanej sytuacji. Mamuśka wbiega z suknią ślubną, krzycząc: yes, yes, yes. W recepcji tatuś doprowadza hotelową załogę do decyzji o natychmiastowej rezygnacji z pracy... Uff! Niby nic, a dzieje się i dzieje. Pisarz ogromnie ceni sobie "ekonomię języka". Cała historia najmocniej zasadza się na grze słów i scena przede wszystkim to właśnie potwierdza. Reżyser Marcin Sławiński wpisuje dialogi w nieustającą bieganinę, a zamykanie i