"Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" w reż. Lecha Mackiewicza w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Julia Korus w serwisie Teatr dla Was.
Najnowsza premiera Teatru Nowego, "Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" w reżyserii Lecha Mackiewicza to dowód na to, że przeniesienie akcji w określone lokalne warunki nie jest jednoznaczne z utratą uniwersalności. Tam, gdzie globalizacja zderza się z regionalizmem, szersze spojrzenie wydaje się być na wygranej pozycji: Zabrze gdzieś znika, ale historia zostaje. Klementyna jest jak z innej bajki. Trochę trudno wyobrazić ją sobie na ulicach współczesnego Zabrza, gdy boso tańczy na środku placu, rozsypuje świeże kwiaty, a dziewczęce koronki czy falbanki wesoło furgają wokół niej. Łatwiej wyobrazić sobie tych, którzy ją od lat obserwują: znające życie kobiety, dla których rozrywką stało się tworzenie swoistego rankingu miejscowych fryzjerów i ich mężowie, których uwagę od kart i piłki bez wysiłku potrafi odciągnąć tylko ta efemeryczna dziewczyna. Klementyna (w tej roli dziewczęca Dagmara Ziaja) nawet nie musi się odzywać: już sam