"Fedra" i "Śmierć i dziewczyna" w choreogr. Izadory Weiss z Bałtyckiego Teatru Tańca w Gdańsku, gościnnie w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.
Najnowsza choreografia Izadory Weiss pod paroma względami jest zaskakująca. Dziwić może już połączenie antycznej historii z neoromantyczną muzyką Gustava Mahlera. Z jednej strony mamy nasycone emocjami fragmenty X Symfonii, z drugiej - opowieść o namiętności, jaka opanowała Fedrę do jej pasierba Hipolita, ale która w wydaniu teatralnym Jeana Racine'a jest skrępowana hieratycznością postaci. Nie bardzo zdołała się z tym uporać Dobromiła Jaskot próbująca w 2006 roku pokazać w swej operze los Fedry. Taniec jednak, będący paradoksalnie sztuką równie silnie skonwencjonalizowaną jak klasyczna tragedia, łatwiej potrafi przekazać emocje niż pokrewne dziedziny posługujące się śpiewem i słowem. Izadora Weiss ponadto czuje muzykę Mahlera, co udowodniła wcześniejszą "Burzą", i wie, jak przełożyć jej uczuciowe napięcia na ruch. Zaskoczenie drugie polega na tym, że dysponując sceną o niewielkiej powierzchni, w "Fedrze" [na zdjęciu] Izadora Weiss