"Napój miłosny" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Półtora roku temu na Pergoli oglądaliśmy - by użyć terminologii z innej dziedziny - wielowątkowy poemat dygresyjny na motywach libretta "Napoju miłosnego". Po przeniesieniu pod dach spektakularne widowisko z efektami specjalnymi zamieniło się w historię skupioną i mroczną, unikającą komediowych szarż. Lata 30. ubiegłego wieku, wojna domowa w Hiszpanii, gdzieś na prowincji. W teatrzyku idzie historia o Tristanie i Izoldzie, z piękną Aminą w roli głównej. Wśród nielicznych widzów jest ubogi Nemorino, najwyraźniej niespecjalnie rozgarnięty, za to szczerze zakochany w aktorce. Do miasta wchodzi oddział wojska pod wodzą prostackiego sierżanta Belcore - żołdacy wyganiają widzów, terroryzują (i uwodzą) personel artystyczny. Belcore ma ochotę na Aminę - nie wie, że dziewczyna wspiera republikańskich partyzantów, nie zauważa, że kradnie mu broń, nie daje nawet wyjść z teatralnej roli - żołnierza po służbie nie interesuje zwykła dziewczyna,