Pierwsza scena Oczyszczonych zapada głęboko w pamięć. Światła na widowni lekko ciemnieją i - jeszcze wśród gwaru widzów - na scenę wchodzi kobieta. Siada na małym obrotowym krzesełku i zaczyna mówić. Najpierw szeptem, tak że ciągle zawieszeni pomiędzy światem sceny i widowni nie do końca rozumiemy sens wypowiadanych słów, potem nieco głośniej, w końcu wyraźnie, dobitnie. Słyszymy przejmujący - pochodzący zresztą z Łaknąć, innej sztuki Sary Kane - monolog o miłości. Budują go bezosobowe zdania bezokolicznikowe, przeważnie bardzo krótkie, które opisują codzienne sytuacje, układając się w całe życie osoby go wypowiadającej, zredukowane do jednego, wszechobecne uczucia. Są to sytuacje, układając się w całe życie osoby go wypowiadającej, zredukowane do jednego, wszechobecnego uczucia. Są to sytuacje rozczulająco tkliwe i banalne ("i chcieć kupić ci małego kotka, o którego będę zazdrosny, bo będziesz poświęcać mu więcej uwagi
Tytuł oryginalny
Miłość w czasach Sary Kane
Źródło:
Materiał nadesłany
Opcje nr 1