"Romeo i Julia" w reż. Grażyny Kani w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Anna "Mysza" Piotrowska na swoim blogu myszamovie.
Dwa wpisy w jeden dzień. Myszu, czyżbyś była chora? Eee tam. To raczej próba nadrobienia braku wpisu za wczoraj. Ale trudno było mi stukać w laptopa, skoro prosto z pracy pojechałam do Teatru Powszechnego na ich najnowszy, świeży jak chrupka bułeczka spektakl: "Romeo i Julia". Fabuły chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, a jeśli tak to należy grzecznie przeprosić, wyjść, nadrobić zaległości (najpierw czytamy sztukę, potem oglądamy film Zeffirellego, potem wersję z Leonardo DiCaprio, potem jeszcze czekamy na tegoroczną adaptację) i dopiero wtedy czytać dalej wpis. I'm kidding, of course. Ale ponieważ zdradzam aspekty fabuły (ha! 400-stuletnia sztuka ma spoilery! HA!) wolę Was ostrzec niż potem zbierać baty, jak ci, co zespoilowali niektórym The Great Gatsby. Spektakl był inny niż pozostałe na których byłam w tym roku z jednego prostego powodu: normalnie chadzam do teatru tylko w towarzystwie Lubego. Tym razem dołączyła do nas je