Dzięki inicjatywie Teatru Współczesnego, który w ramach współpracy z innymi scenami sprowadził do Szczecina wrocławskie przedstawienie, mieliśmy okazję zobaczyć piękny spektakl bez gwiazdorskiej obsady. Szkoda, że szczecińskie agencje impresaryjne takie tytuły omijają z daleka. Tuminas nie traktuje poważnie świata przedstawionego w dramacie Szekspira. Na narratora wybiera idiotę Benvolia (Tomasz Tyndyk). Na środku pustej sceny ułożone zostało podwyższenie z cegieł. W trakcie spektaklu będzie zmieniało swoje przeznaczenie, stając się placem, łożem, ołtarzem, a nawet grobem. Z tego placu na początku przedstawienia Benvolio wybierze dwie cegły, z których wyczaruje parę kochanków. W finale ten błazen w pilotce ukołysze kostki do snu. Scenę zaludniają groteskowe postaci nieustannie balansujące między tragizmem a komizmem. Capuletti (świetny Maciej Tomaszewski, którego szczecinianie znają z udanej kreacji Hamleta) to bła
Tytuł oryginalny
Miłość u wrót śmierci
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Szczecin nr 216