EN

16.09.2002 Wersja do druku

Miłość u wrót śmierci

Dzięki inicjatywie Teatru Współcze­snego, który w ramach współpracy z in­nymi scenami sprowadził do Szczecina wrocławskie przedstawienie, mieliśmy okazję zobaczyć piękny spektakl bez gwiazdorskiej obsady. Szkoda, że szcze­cińskie agencje impresaryjne takie tytu­ły omijają z daleka. Tuminas nie traktuje poważnie świata przedstawionego w dramacie Szekspira. Na narratora wybiera idiotę Benvolia (To­masz Tyndyk). Na środku pustej sceny ułożone zostało podwyższenie z cegieł. W trakcie spektaklu będzie zmieniało swoje przeznaczenie, stając się placem, łożem, ołtarzem, a nawet grobem. Z tego placu na początku przedstawie­nia Benvolio wybierze dwie cegły, z któ­rych wyczaruje parę kochanków. W fi­nale ten błazen w pilotce ukołysze kost­ki do snu. Scenę zaludniają groteskowe postaci nieustannie balansujące między tragi­zmem a komizmem. Capuletti (świetny Maciej Tomaszewski, którego szczeci­nianie znają z udanej kreacji Hamleta) to bła

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość u wrót śmierci

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Szczecin nr 216

Autor:

Ewa Podgajna

Data:

16.09.2002

Realizacje repertuarowe