Dorota Wyżyńska: Krystyna Janda śpiewająca w Teatrze Wielkim? jak Pani czuje się na tej scenie? Krystyna Janda: "Siedem grzechów głównych" to wielka machina - orkiestra, balet... Dla mnie nowe, obezwładniające doświadczenie w sytuacji, kiedy mam śpiewać, a nie tylko mówić. Początkowo główną trudnością była wierność partyturze muzycznej. Nie byłam przyzwyczajona do tak precyzyjnego respektowania tempa, pauz, nut. Stanęło nade mną grono specjalistów, pilnowano, żebym poddała się wymogom muzyki - interpretacji Weilla. Dziś po dwóch miesiącach prób jestem im za to wdzięczna. Autorem polskiego przekładu jest Stanisław Barańczak. Przygotowywał go z myślą o Pani. - Nadał dziełu swoje piętno. Kolejne teksty, które przysyłał, po prostu mnie "zatykały". Kiedy czytałam: "Miłość to słoik, wciąż jeszcze z nalepką, lecz nie ma już, lecz nie ma już, lecz nie ma już konfitury w tym szkle..." - rozumiałam, że siła tego
Tytuł oryginalny
Miłość to słoik
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 268