"Zjednoczenie dwóch Korei" Joëla Pommerata w reż. Łukasza Gajdzisa w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Kamila Kasprzak w tygodniku Przemiany na Szlaku Piastowskim.
Jeśli kiedyś prowincjonalna społeczność Gniezna stanie się bardziej otwarta i wrażliwsza na innych, to częściowo będzie to zasługa także obecnej "polityki" rodzimego Teatru. Choć z drugiej strony najświeższa premiera, czyli "Zjednoczenie dwóch Korei", targa widzem niczym "emocjonalna huśtawka" na której po wzlotach można się też nieźle poobijać. Na początek może warto wyjaśnić, że sztuka napisana przez francuskiego twórcę Joela Pommerata, której przekładu i reżyserii podjął się Łukasz Gajdzis (wicedyrektor Teatru im. Aleksandra Fredry) nie ma związku z azjatyckimi państwami o nazwie Korea Północna i Południowa. Chociaż jeśli dogłębnie się zastanowić, to Koree są tu właśnie symbolem... Ale o tym później. Tymczasem formalnie dostajemy kilkanaście miłosnych historii - pogmatwanych, trudnych i nieszczęśliwych. Opowieści dla których pierwszym skojarzeniem może być "Dekameron" Giovanniego Boccaccia, ale taki bardziej ponury, gdz