Sztuka Sławomira Mrożka to skarb dla znawców rosyjskiej kultury i zagadka dla pozostałych widzów. Historię XX-wiecznej Rosji Mrożek przedstawia bowiem za pomocą pastiszu arcydzieł literatury rosyjskiej. Przez daczę na Krymie przewijają się bohaterowie Czechowa, Zoszczenki, Bułhakowa. Rozpoznawanie aluzji i cytatów z "Trzech sióstr", "Wujaszka Wani", "Biegu" daje wiele radości, ale rodzi się pytanie, po co ta cała zabawa. Czy tylko po to by pokazać, że w ciągu stu lat Rosja zmieniła się w burdel, którym zarządza pokazany w trzecim akcie gangster? Tam, gdzie wszyscy znają literackie pierwowzory bohaterów, czyli w Moskwie i Petersburgu, sztuka Mrożka nie zrobiła kariery. Być może jej przesłanie okazało się po prostu nieprawdziwe. Spektakl Erwina Axera z warszawskiego Teatru Współczesnego broni się przede wszystkim poczuciem humoru i rolami Zapasiewicza, Kowalewskiego i Lipińskiej. Nie rozumiem tylko, dlaczego realizatorzy przestraszyli się i carycy K
Tytuł oryginalny
Miłość na Krymie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 93